Dienstag, 16. Oktober 2007

Jaki piekny dzien - 16 pazdziernika !

Phil Bosmans : Milosc sprawia codziennie cuda
Sen o sercu
Jakis swiat,
jakis kraj
z ludzka twarza ,
z obliczem milosci .
Quelle :Phil Bosmans Milosc sprawia codziennie cuda
Warszawa 1996
Wydawnictwo Salezjanskie(str.85)
Dzisiaj nad Karczowka - nie ma ani chmurki ! Ale takze ,nad calymi Kielcami i daleko tez ani jednej nie wypatrzylem .Wiem dokladnie , bo bylem na tej wiekszej naszej wiezy : widoki sa tam jak z samolotu , tylko troche chlodno na medytacje - no i mimo Bozej Laski ,nieswojo sie czuje , tak wysoko .To wlazenie na wieze , to moja slabosc - jedna z kilku tutaj tajemnica - ale teraz dochodzi ta jeszcze , ze tylko czatuje jak Rektor Przewielebny gdzies pojedzie i ciagne do Kancelarii , ja grzeszny daje sie porwac w te wirtualna chmure i tam sie zupelnie zamieniam ,nie istnieje nic wokol , ani ja ,ani czas ! Teraz jednak uwazam , bo tutaj sie boje - mam inne prace do wykonania niz to co robie w tej chwili .Mam napisac wazne pismo a raczej konspekt do wystapienia wieczorem przed modlitwa wieczorna , a juz po kolacji , czyli w refektarzu , bo to przeciez 29.rocznica
powolania naszego Umilowanego Ojca Swietego na Stolice Piotrowa - i wszyscy oczekujemy na te radosna wiesc z Watykanu - ktora jednak nas zaskoczy choc tak jej oczekujemy !
Dlatego wszystko tu jest dzis tak uroczyste , tak inne - a swieze kwiaty przed Tablica Jana Pawla dobieralismy starannie - bo bylo ich tyle ,ze nie wiadomo ktore piekniejsze !
Nawet pogoda ,ta zmiennosc najbardziej niepewna - tak sie dostosowala - ja wiem Pani Boze ,ze nie zajmujesz sie takimi drobiazgami - a jednak sie ciesze , bo sie o to bardzo modlilem - i widze w tym jakis znak tez dla mnie grzesznego , ze mamy te cudowna polska jesien - jakby na zamowienie - na ten Wielki Dzien .
Koncze juz przecie , bo musze sie zajac tym , co wazniejsze !


FAKT
 Copyright © 2010 by Andrzej Antoni Czerwiński Kielce.  All rights reserved  

Samstag, 13. Oktober 2007

Jaka piekna sobota , ale walczmy z szatanem !

Blaise Pascal 726(7) :Jedyna wiedza ktora jest przeciw zdrowemu rozumowi i przeciw naturze ludzi ,jest jedyna , ktora zawsze istniala wsrod ludzi.604),

727(265) Jedyna religia przeciw naturze , przeciw zdrowemu rozumowi , przeciw naszym przyjemnosciom , jest jedyna , ktora zawsze byla.(605).
Quelle :Blaise Pascal Mysli
Wyd.Pax Warszawa 1989(str.382)

Jak pieknie dzis : raniutko niebo nad Karczowka bylo prawie bez chmurki ,gdzies ucichl wiatr , a ja sam korzystajac juz z laski zaufania Przewielebnego Przeora , czmychnalem gdzies na dol,,ale oto unosze sie w wirtualnej chmurze jakbym byl jakim ptakiem , albo co .
Mam dziwne uczucie pomieszania , jakbym byl juz inny , i nie swoj - po tych kilku dniach jakie minely od powrotu z Ktakowa . Oto ja , na kazdym kroku dotad , zle widziany - mowilo sie nawet jak teraz sie dowiaduje o przenosinach do innego Domu - a teraz , coraz bardziej , coraz chetniej jestem wprowadzany w sprawy naszej malej rodziny. Nawet nie wiem , czy i jak na te laske zasluzylem ,ale nie snie i to prawda : gdzie tylko sie zjawiam - nikt nie milknie , ale nawet
zaprasza do rozmowy jakbym byl kims calkiem nowym i nie tylko po pelnych studiach w naszym Oltarzewie - co mi sie nie udalo przez tego Heideggera !,ale gdzies we Wloszech czy chocby na KUL .Jestem prawie pewien ,ze to cud ,jesli we mnie nagle - zobaxzyli KOGOS ,kogo sam nie zauwazam .Moge tylko tak sadzic ,ze Ktorys z Braci - a moze i sam Przewielebny Rektor mogl miec ,- no tak , to mozliwe ,ze byl to cudowny dla mnie sen , albo jakies widzenie .
Gubie sie w tym coraz bardziej - a tydzien sie konczy bardzo ciezki dla wszystkich .
Po rozmowie we wtorek z Bratem Dionizym , powinienem sie uspokoic co do moich tajemnic .
Tajemnice sa wazne , one stanowia istote naszej wiary - powiedzial wtedy Brat Dionizy, nie mozna wszystkiego poruszac na spowiedzi , od tego mamy sumienie , zeby oceniac sie sami .
Te slowa dokladnie zapamietalem - a wiele mowil jeszcze o naszym zyciu tutaj na tej Gorze ,ze wcale to nie jest tylko piekne i mile ,ze jest sporo klopotow - jak w kazdej rodzinie.
Bo przeciez jestesmy rodzina i musimy wspolnie dzialac dla dobra naszej swietej wiary - i dla nas samych .
Wiec to bylo we wtorek - a we srode ,byla ta straszna tv ! - ogladalismy z przerazeniem - jak umunurowana policja i ludzie w maskach zdobywali Klasztor Siostr Betanek w Kazimierzu Dolnym ,a jednego zakonnika , to nawet wyprowadzili skutego w kajdanki , jak jakiegos morderce !
To bylo straszne , bo o konflikcie tam bylo wiadomo ,ale czy to jest sposob i metoda , zeby wladza panstwowa - nawet na zyczenie jakiegos Biskupa - tak wlasnie postepowala z osobami duchownymi ? Przeciez te niewiasty mialy wszelkie sluby i uswiecenia , nie mozna powiedziec ,ze to im przez wladze panstwowe zostalo odebrane !
Wzburzenie bylo wielkie , a Bracia , byli po prostu oburzeni - i cos mowili jeden przez drugiego ,czego nie wypada powtarzac .Wieczorem zaraz po modlitwie Prtzewielebny Rektor
obiecal spotkanie nazajutrz po czwartkowej wieczerzy , kiedy troche ochloniemy i wiecej bedzie wiadomo co sie tam stalo - i co sie dzieje w ogole .
Pewno ,ze emocje w niczym nie pomagaja ,ale przeciez - czy nasza swieta wiara - nie opiera sie glownie na emocjach ?
Nasz Zakon Pallotynow , skupia ludzi swiatlych i otwartych , a tutaj na Karczowce jest nastroj sprawiedliwosci i umiaru , jak w rodzinie prowadzonej przez Ojca surowego za to dla wszystkich sprawiedliwego jak nasz Przewielebny Rektor .
Po wieczerzy czwartkowej - z reguly uroczystej , a tym razem jakby bardziej - rozmawialismy w refektarzu wlasnie o zajsciach w Klasztorze Siostr Betanek - nawet swobodnie , bo zdarzylo sie ,ze Rektor Przewielebny musial sie w jakiejs sprawie udac do kancelarii i poprzez SIEC , polaczyc sie z Prowincja w waznej sprawie ,a moze i tej wlasnie ?
Brat Dionizy byl ostrozny , mowil ,ze Zly czai sie wszedzie - i musimy bardzo uwazac ,
O.jak zwykle milczal ,ale brat Kalikst wyrazil opinie ,ze tam zmiast policji nalezalo poslac dwoch dobrych egzorcystow .Atmosfera w refektarzu zaraz sie ozywila - a jednoczesnie w chwile potem zapadla cisza ! Dziwne : jednoczesnie i w chwile potem - ze tak mi sie wydalo rownoczesne , ale tak wlasnie bylo !~Ktos cos musial powiedziec - wiec powiedzialem ja niegodny , ze mam takie marzenie ,zeby byc egzorcysta , i ze duzo uwagi w moich studiach w naszej Alma Mater w Oltarzewie -poswiecalem wlasnie temu trudnemu zagadnieniu .
Nie tylko teoretycznie - dodalem nieskromnie .Powiedzialem wiec modlitwe do sw.Michala Archaniola - bezblednie ! -ulozonej osobiscie przez Papieza Leona XIII i rozeslanej w 1886 r.wszystkim biskupom, aby byla odmawiana po mszy swietej.
Czego niestety pozniej zaniechano - a przeciez tak pomogla wowczas , gdy mial wizje jak szatan atakuje Rzym .
Cisza w refektarzu zapanowala taka , ze bylo slychac cykanie zegara z korytarza - wiec mowilem dalej i powiedzialem o liscie pasterskim Kardynala Batissty Nassali Rocca z 1946 r.- a wiec z czasow jakby wspolczesnych -: Leon XIII odmawial te modlitwe glosem wibrujacym i poteznym: slyszelismy ja wiele razy w w Bazylice watykanskiej.Nie tylko : lecz rowniez napisal wlasna reka specxjalny egzorcyzm...Nakazywal biskupom i kaplanom aby odmawiali czesto ten egzorcyzm w swoich diecezjacxh i parafiach.On go odmawial bardzo czesto w ciagu dnia .(Conrado Balluci. El Diablo.Bogota 1991 str.248-249).
Widzac wielkie zainteresowanie - nawet O.przesiadl sie blizej - mowilem po kolei , jak natchniony , jak na wykladzie - i bylem przez wszystkich braci sluchany, ja niegodny .
Mowilem o Czcicielach Swietego Michala Archaniola - jako pierwszego Egzorcysty- a takze w zarysie przedstawilem statut Rycerstwa Swietego Michala Archaniola - wreszcie wyrecytowalem Psalm 68 - i wtedy zauwazylem ,ze juz Bracia nie patrza na mnie , tylko w kierunku drzwi , gdzie dluzsza widac chwile stal i sluchal - mnie niegodnego ! - Przewielebny Rektor .Sklonilem sie lekko , i mialem usiasc - bo w tym zapale kaznodziejskim stalem - ale Rektor dobrotliwie si eusmiechnal , popatrzal na mnie z wyraznym uznaniem i.. jakby zamykajac temat
wyrazil poglad , ze i chyba nie mniejszym Egzorcyta od Swietego Michala Archaniola - byl i JEST Pan Nasz Jeszus Chrystus - z czym wszyscy sie zgodzili i zgodnym chorem odmowili nasza modlitwe .Potem zaczely sie narady i trwaly do pozna .
Na korytarzu podszedl do mnie Brat Kalikst i jakby w dowod uznania zaprosil na herbatke w niedziele - bo jest swieto jego Patronasw.Kaliksta .Ucieszylem sie bardzo i podziekowalem , a zaraz jak wrocilem do celi zajrzalem do Mszalu Rzymskiego , gdzie kilka razy przeczytalem na strronie 1508 - a teraz jeszcze raz bo przepisuje wsmianke o tym Swietym :
Sw.Kalikst ,Rzymianin, nastepca swietego Zefiryna na Stolicy Piotrowej, zostal powolany do uczestnictwa w Kaplanstwie Chrystusowym w calej pelni .(Ep. Col.)Umeczono Go w 223 r.
( R.zdwoj.-Sz.cz.).
Zrobilo mi sie smutno i po tym wszystkim dlugo nie moglem zasnac .
Dlatego tez dzien wczorajszy , pietek - byl dla mnie ciezki i pracxowity.Mimo deszczu i wiatru
podjalem walke z liscmi , ktorych pelno przelatuje za nasze mury z lasu .
Stad moja dyspensa dzis , az do obiadu .Potem dwa sluby .


FAKT
      Copyright © 2010 by Andrzej Antoni Czerwiński Kielce.  All rights reserved  

Montag, 8. Oktober 2007

Piekna przyjazn i tajemnicza

Motto : Zu allem Grossen ist der erste Schritt der Mut

(J.W.Goethe )
Minelo juz kilka dni jak wrocilem z misji do Krakowa .Moja sytuacja tutaj zmienila sie calkiem nie do poznania.Moge powiedziec smialo , ze zdarzyl sie cud prawdziwy . Wszyscy odnosza sie do mnie z wielkim uznaniem , jakbym dokonal jakiegos wielkiego czynu . Przeciez bylem tylko poslancem w randze zaufanego kuriera Przewielebnego Rektora i naszej malej Wspolnoty .
Zupelnie nie wiem czego dotyczylo moje poslannictwo : Kuria Arcybiskupia nawet w Krakowie nie jest nasza wladza - my mamy swoja Prowincje . Ale tez nie mozna powoiedziec , ze jestesmy jako Klasztor - partnerem dla Kurii rownorzednym - nawet w Kielcach - co to to nie .To dwa odrebne swiaty - albo rozne poziomy tego samego, dzialajace w sloncu naszej wiary swietej i dla zbawienia wiecznego .W kazdym razie musialo to byc cos bardzo istotnego - skoro mnie , niegodnego poslanca tak teraz honoruja i to na kazdym kroku !
Poczynajac od Przewielebnego Rektora - a konczac no.. no na kim ? Chyba konczac na mnie - bo dotad - to ja najbardziej siebie nie znosilem i choc to byl grzech moze ,ale zgodny z Ewangelia - czasami wprost nienawidzilem. Teraz jest inaczej . Zaraz w srode - bylo inaczej ,ale w czwartek sam O.nieprzystepny dotad - do mnie sie odezwal , a Bracia - to mnie wprost uwielbiajha : zostawili mi swoje budynie w czwartek - a takze zaofiarowali sie z dyzurem przy kuchni .
Najbardziej jednak zaskoczyl mnie Przewielebny nasz Rektor mowiac ,ze odtad bede wraz
z nim udzielal slubow - to znaczy - ja bede tylko podawal - ale to i tak ogromny zaszczyt i awans w naszej wspolnocie jesli mozna mowic tak kolokwialnie .Teraz nie bede juz roznosil i ustawial kwietnikow - to zrobia mlodsi .!Ani odkurzal przed - ani sprzatal wszystkiego po uroczystosaci .
Co sie jednak stalo i dlaczego wciaz nie wiem - z wyjatkiem naszej wielkiej tajemnicy jaka mamy z Bracmi , ktora nie wiem czy nie jest grzechem ,ale gnebi mnie podwojnie bo i ja tez mam swoja - a wszystko zwiazane z ta misja w Krakowie !
W noc przed wyjazdem poslyszalem lagodne skrobanie przy drzwiach mojej celi - mysle ,czy nie myszy ? i wolam po cichu - a kysz ! Slysze jednak czyjes szeptanie - otwieram - a tam jeden z Braci z tajemnicza mina , i cos mowiac po lacinie , albo po niemiecku - o tej porze slabo rozrozniam - pyta czy moze wejsc do mnie - w koncu zrozumialem . Rozne mi mysli przebiegly w tej chwili - a nawet grzeszne - bo zle tu mowia o takim odwiedzaniu - a w nocy to jest wyrazny zakaz Przewielebnego Rektora- przeciez ryzykujac wszystko na progu jakiejs wielkiej misji zgodzilem sie troche na przekor sobie , a juz najbardziej z grzesznej ciekawosci - bo Bracia byli we dwoch jak jeden - i calkiem dla mnie nieprzystepni ,jacys obcy - a nawet - o niech mi przebacaza ! ,bo myslalem nawet , ze sa dla mnie wrodzy !
Zakrecilem sie zaraz za herbata - mmam w termosie zawsze zapas - a poza tym chcialem sie napic przed podroza , bo nie moglem brac ze soba termozu , gdyz niechybnie by sie potlukl - wiec nalewam herbaty . ale Brat mowi cos spokojnie i dziekuje i tlumaczy ,ze wielka prosba jaka chce mi przedstawic dotyczy ich obu ,i ze zaufaja mnie swoja sprawe najbardziej tajemnicza jaka maja i grozna - ale za to , beda sie za mnie modlic kazdego dnia rano i wieczorem - a ze jest ich dwoch beda to zatem cztery modlitwy dziennie ! Za dusze moja i za powodzenie w misji jaka podejme teraz i jaka nieraz bede podejmowal..Tutaj Brat zawiesil glos - i choc bylismy sami , a minela polnoc - przychylil sie do ucha mojego i prawie szeptem opowiadal ,ze w Krakowie naleza do takiej Biblioteki - i dotad zawsze im sie udawalo , albo tam jechac - a czesciej jednak wysylac . Teraz . zaden z nich nie moze jechac juz drugi miesiac - a Biblioteka zazadala zwrotu niektorych ksiazek - no to oddadza ,jesli bede tak laskaw tylko podac - i sprawa zalatwiona.
Z dalszych slow Brata wynikalo , ze to oni podsuneli Rektorowi moja kandydature do tego zadania , bo uwaznie mnie od dawna obserwuja i poznaja , ze jestem godnym Pallotynem prawdziwym. Bylem mocno zmieszany - i sam nie wiedzialem , czy to nie sen - oczywiscie , ze sie zgodzilem - wtedy Brat wyciagnal komorke i wyslal jakis gotowy juz sygnal , bo za chwile przybiegl drugi Brat z wielka torba pelna ksiazek.
Wytlumnaczyli szybko jak trafic do Biblioteki - co bylo bardzo proste - i dali liste ksiazek do wypozyczenia - jak tez kilka kart plastikowych - a jedna , jak pozniej zobaczylem nalezala do Przewielebnego Rektora !To jednak miala byc tajemnica - takze wobec niego - bo tamta karta , to nie byla tak naprawde karta Rektora - a tylko na jego nazwisko i wtedy kiedy ja wyrabial - nie byl jeszcze Rektorem - co jak wszyscy wiemy nastapilo calkiem niedawno po odejsciu Wielebnego Rektora O. Kiwalem glowa ze zrozumieniem - i prosilem tylko ,zeby mnie obudzili przed jutrznia z godzine - bo przeciez musialem dojsc jeszcze do Bialofgona gdzie jest stacyjka najblizsza naszej ukochanej Karczowki .Tak tez sie stalo - i w tamten wtorek jeszcze o zmroku schodzilem po stoku naszej gory w w strone Bialogona . Zalatwielem wszystko w Krakowie - i wrocilem szczesliwie choc z przygodami , ale czego Bracia nie wiedza , ani - nikt - nawet sam chcialbym to zapomniec - ja zalatwilem w Krakowie duzo wiecej niz wiedza inni .Do tej pory wprost nie wierze , ze sie na to odwazylem i wciaz rozwazam i medytuje - czy to grzech smiertelny ? Bo ja takze zapisalem sie do Biblioteki !Wypozyczylem dwie ksiazki ; jedna gruba i duza - a druga mala tego Heideggera - bo mam na niego jakis kompleks - skoro przez niego musialem przerwac moje studia w Oltrzewie .Teraz jednak po kilku dniach , juz troche ochlonalem , i mysle nawet - ze skoro Bracia naleza do Biblioteki to .. Tym bardziej ,ze bylo tam tak pieknie i tak prosto : olbrzymie salony pelne ksiazek ..widok na Rynek ..niewiasta taka mila i zyczliwa zalatwiala sprawy wypozyczen - a gdy zorientowala sie , ze nie mam 10 zl.wpisowego no i za karte - sama zaproponowala , ze karte mi wystawi , a te naleznosc uiszcze potem , kiedys przy okazji - zreszta to nic pilnego . Na to ja sie natychmiast zadeklarowalem , ze przesle w kopercie ten banknot - wraz z listem i podziekowaniami oczywiscie - ale ,zeby mi podala swoje nazwisko i imie - bo to przeciez najwazniejsze , zeby nasza tajemnica sie nie wydala , a przesylka trafila we wlasciwe rece . Co tez nastapilo i wlasnie w piatek wyslalem z Osiedla listem priorytetowo-poleconym podziekowania i te 1ozl. a nawet wyslalbym i 20 zl. za taka piekna karte jak kredytowa - no i za zyczliwosc . Po namysle jednak zrezygnowalem , bo moglo to byc zle zrozumiale - wiec przy okazji kupie jakas ksiazke - albo zawioze cos z naszego Wydawnictwa , a so to naprawde piekne rzeczy ! Bo nabralem wiary , ze bede czesciej tam jezdzil jak zapowiedzieli Bracia .
Dzis w poniedzialek moja przesylka dotarla na pewno - i pewnie sie ta mila niewiasta ucieszyla
i pomyslala o mnie troche , ze jestem taki slowny i powazny .
Zastanawiam sie jednak nad czym jeszcze innym : czy nie powinienem tego wszystkiego wyznac na spowiedzi najbliszej ?
Musze sie kogos poradzic - ale nie Braci , bo to oczywiste - wiec kogo ?
Gdy tak medytuje - bo sprawa jest trudna : jesli uznam ,ze to wszystko co robia inni moi Bracia - nie jest grzechem - to nie musze o tym nawet wspominac spowiednikowi .
Wtedy jednak nie dowiem sie - czy na pewno nie jest to grzechem z ta Biblioteka w Krakowie ,bo jesli jest - to bez rozgrzeszenia bede zyl w grzechu ciezkim - i wciaz wspominam co mowil o tym sp.Ksiadz Zygmunt - ktory na kazdym kroku postulowal , aby niszczyc grzech ! Uwazal to za nasza glowna misje Pallotynow .
Dzis zagadnal mnie przy grabieniu lisci Brat Dionizy - a nigdy ze mna nie rozmawial - i spytal za swojego Patrona , ktory ma Swieto jutro - czy przy tej okazji bym go nie odwiedzil w celi ?
Zgodzilem sie od razu - bo to prawie najwyzsze co moze mnie spotkac w Klasztorze - no jest jeszcze Przewielebny Rektor oczywiscie - ale rozmawiac z Bratem Dionizym prywatnie
- to dla mnie , jeszcze tydzien temu , bylo czyms niewyobrazalnym. Wiec jutro - zaleznie od przebiegu rozmowy - nie mowiac czego dotyczy sprawa - spytam tylko jak ustalic sam grzech - czy byl czy nie - jesli .. Trudna bedzie to rozmowa . Tajemnicza tez .
Na wszelki wypadek pozyczylem z naszej biblioteki wielki Mszal Rzymski , zeby sie pomodlic uczciwie wieczorem - a przy okazji zajrzalem pod date jutrzejsza , czyli 9 pazdziernika - w sprawie sw.Dionizego i czytam uwaznie dwa razy . a teraz to juz po raz trzeci :
SS,Dionizego Biskupa. Rustyka i Eleuteriusza Meczennikow .
(R.pol zdwoj.Sz.czerwone)
Dionizy pierwszy Biskup Paryza , zostal w III wieku wyslany do Lutecji , w towarzystwie kaplana Rustyka i diakona Eleuteriusza .Po wielu latach pracy apostolskiej zostal sciety wraz z towarzyszami . W IX wieku utozsamiono go blednie z Dionizym Areopagita , stad Epistola we
Mszy .Jest on jednym z 14 Oredownikow .
O Panie , a ja grzeszny tego nie wiedzialem !Naprawde nie wiedzialem o jutrzejszym swiecie Dionizego - zawsze mi sie kojarzylo z inna data - ale o samej postaci Meczennika i Oredownika - tez nie wiedzialem ! Czy to wlasnie nie jest straszny grzech niewiedzy - ze nawet wiedzac - slyszac o czyms kiedys - potem zapominamy , ignorujemy i trwamy w ciemnosciach.


FAKT
 Copyright © 2010 by Andrzej Antoni Czerwiński Kielce.  All rights reserved  

Mittwoch, 3. Oktober 2007

Piekne miasto - Krakow

Poslal mnie wczoraj Rektor Wielebny do Krakowainawet niewazny byl dla mnie przebieg spraw w Kurii- bo to byla formalnosc .Bylem wlasciwie poslancem - czy jak sie to teraz mowi - kurierem .
Prawde mowiac nwet nie wiedzialem czego dotyczy sprawa : oddalem zalakowana koperte- a tam powiedziano , zebym zglosil sie za dwie godziny -licZac po obiedzie , ktory byl nadzwyczaj skromny .
Przeciez nie mam zadnych pretenscji ani do niewtajemniczenia w sprawe ani w skromnosc posilku .
Jednak bylem troche oslabiony po moim poscie i choc jechalem pociagiem od stacji Bialogon , ktora lezy najblizej naszego Klasztoru - przyjechalem oslabiony . Oprocz biletu mialem dwa zlote albo trzy , ktore mialem dac na ofiare w Kosciele Mariackim od Brata Stefana i ode mnie tez .
Bylem tak jakos oslabiony , ze po prostu musialem kupic wode do picia i poszlo prawie wszystko .
Jestem okropny , STRASZNY po prostu - niczego nie potrfie sobie odmowic............. Wiec potem , po tym posilku napilem sie jescze wody i..i poszedlem do Kosciola Mariackiego - majac dwie godziny, a nie majac na ofiare dla renowacji -i tak szedlem , wokol pelno ludzi , prawie sama mlodziez - wszyscy gdzies pedza ,albo sie gapia i wesolo rozmawiaja ,albo robia zdjecia .Jezdza wielkie powozy w dwa konie z turystami - takie by nm sie przydaly na Karczowce !Bysmy mogli wozic
starszych i chorych parfian - O.mowi ,ze duzo jest takich co bardzo wiele by dali , gdyby mogli
przybyc na msze Sw. - a tak - cierpia w samotnosci - i z daleka tylko patrza na Karczowke .
A tutaj jezdza po Rynku w Krakowie - pelno tych wielkich powozow i tylko woza ludzi na Wawel - albo wokol Sukiennic - czy to nie jest marnotrawstwo ?
Jednak musze powiedziec ,ze jak wyszedlem z Kosciola Mariackiego pelnego tylu cudownosci
i pelnego wiernych ,kleczacych pokornie i modlacych sie goraco - i gdy popatrzylem na to wszystko na Rynku - pelne zbytku i proznosci - te popisy akrobatow - tych harmonistow
uporczywie i wkolko udajacych organy i cudowne kantaty Jana Sebastiana Bacha - jak mozna !-
-zrobilo mi sie strasznie przykro .
Wprawdzie widze i piekno Krakowa - ilez tu Kosciolow - ale za duzo zbytku i igraszek !
Ktos lezy na plecach i podbija pilke nogami - to siada i ta pilka podskakuje mu na ramie , na glowe i znowu na nogi - jaki to ma sens ?
Albo mlodzi sportowcy tarzaja sie przed pomnikiem Wieszcza Adama - puszczaja jakies dzikie wrzaski - a wokol stoja mlodzi i bija brawo ! Inni siedza na stopniach pomnika Wieszcza jakby na jakiej trybunie - i podrywaja sie co troche jak dzicy wrzeszcza i wiwatuja jakby mieli objawienie !
Jeszcze inni stoja w pozach nieruchomo - zakow , rycerzy - czy ja wiem kogo ? Po co to wszystko ,czemu sluzy ? , no po co ?
Bylem jeszcze na Placu Wszystkich Swietych - ale ten czas tak pedzil , ze nie moglem nawet wstapic na modlitwe - bo sie balem , ze zapadne jak na naszej Karczowce w ten stan i Kurie zamkna - i nawet pociag ktorym mam wracac - odjedzie beze mnie - co by wtedy sie stalo ?
Co ja bym robil w tym pelnym proznosci i pychy miesicie ?
W Kurii dano mi pismo zalakowane dwoma pieczeciami !(nasze mialo tylko jedna pieczec)
i znowu poczestowano( na skromny posilek- poszedlem do siostr Zytek).
Och jakim jestem grzesznikiem ! Potem - znowu zaszedlem na Rynek - mowilem sobie , ze wstapie do Kosciola Mariackiego na modlitwe o przeblaganie za te niewreczona ofiare - ktora doslownie przepilem przeciez .
Zamist tego - chodzilem po Rynku - zagladalem do Sukiennic pelnych zbytkow - patrzylem na tych ludzi cieszacych sie i spiewajacych - albo spieszacych nie wiadomo po co. ,ogar- nial mnie przy tej dzikiej muzyce - i na widok tych... i tych wciaz tarzajacych sie pod Pomnikiem mlodych
dziwny nastroj pomieszania i niepokoju , ze moze nie mam racji - a oni sa mlodzi - i maja prawo.Siadlem tam gdzies i zapadlem sie tak jakos , az ocknalem gdy z wiezy trabili hejnal - na siodma !O 19.10 mam pociag z peronu I - a ja jestem na Rynku !
O ja grzeszny , nieszczesliwy - potem nic nie ma , zeby wrocic i mialem ten bilet powrotny - no a przede wszystkim zalakowana i podwojnie opieczetowana duza szara koperte - na ktora z taka
niecierpliwoscia oczekuje Rektor Przewielebny ! Sam mi to mowil gdy wieczorem wydawal instrukcjie.
Rzucilem sie biec ! W tym tlumie nie mozna biec zatloczona ulica .Tylko podbiegac - potknalem sie , dwa razy przewrocilem o ja nieszczesliwy !Ale przesylki nie upuscilem !
Wreszcie wybieglem przed wielki dworzec jak palac : na placu ciemno - a wokol swiatla ! Strasznie i niesamowicie sie balem - byla juz 19.10 - na pewno odjechal - albo juz odjezdza modle sie do Mojego Patrona - spraw ten cud ,ten jeszcze tylko ten !
No i co ?:
Wypadam zziajany na peron V - stoi pociag do Kielc - jak zaczarowany !
Co to znaczy mic Takiego Patrona - lece i dziekuje ,wpadam do srodka - nie moge oddychac ! Mlodzi ustepuja mi miejsca - Panie moj ! - zostalem wysluchany - ja marny i niewarty nawet szklanki wody ! Bo mi sie strasznie zachcialo pic - myslalem ze zemdleje - choc juz dyszalem nie tak ciezko , czulem sie coraz gorzej .Bylo strasznie duszno - a pociag wciaz stal ! Czy ja moze juz - jestem TAM? Ale nie , coraz wyrazniej widzialem wokol - tylu ludzi - to nie TAM ,to jeszcze nie TAM .Skad by sie taki pociag wzial TAM i to wszystko wokol ?
Modle sie wiec dziekczynnie i prosbe mam teraz taka - zeby mi sie nie robilo tak slabo , zebym nie zemdlal - a nawet - niechbym nawet zemdlal , ale nie na dlugo !
......Pociag wciaz stal - ludzie mowili ,ze to sie zdarza , bo czeka na jakis pociag z Katowic .
Jacy naiwni !!Nie wiedieli nic o mojej misji i mojej modlitwie do Mojego Patrona !
Ludzie sa jednak bardzo prosci - widza tylko to - co chca widziec Gdy przyszla pora i moj Patron sie przekonal , ze juz jestem bezpieczny - i nie zemdleje , nie bede potrzebowal pomocy lekarskiej
ktora niechybnie bym otrzymala na wielkiej stacji w Krakowie - dopiero wtedy dopuscil ,aby ten pociag ruszyl i odjechal.
Podroz byla spokojna .Pelen wdziecznosci i szczescia , a nawet bez poczucia winy - bo przeciez mialem dowod - ze zostalo mi odpuszczone - t obserwowalem troche ludzi .Ciagle gdzies wysiadali - potem zostalem w calym wagonie sam ,zebym mogl swobodnie kleknac i odmowic modlitwe wieczorna .
Jak przyjechalismy do Bialogona - zobaczylem na peronie tej stacyjki dwoch Braci .
To przewielebny Rektor ich przyslal dla eskorty mnie , i przesylki .
We trojke ruszylismy raznie przez pola , a bracia pytali jak bylo w pieknym Krakowie.
Byli tym Krakowem bardzo zaciekawieni - ze nawet zapomnieli spytac o Kurie i o Okno przy Franciszkanskiej .Powital nas sam Rektor - gdy tam sie pojawilismy , podobno dwie godziny pozniej niz sie spodziewal - ale przeciez misjA ZOSTALA SPELNIONA .


FAKT
     Copyright © 2010 by Andrzej Antoni Czerwiński Kielce.  All rights reserved