Mittwoch, 3. Oktober 2007

Piekne miasto - Krakow

Poslal mnie wczoraj Rektor Wielebny do Krakowainawet niewazny byl dla mnie przebieg spraw w Kurii- bo to byla formalnosc .Bylem wlasciwie poslancem - czy jak sie to teraz mowi - kurierem .
Prawde mowiac nwet nie wiedzialem czego dotyczy sprawa : oddalem zalakowana koperte- a tam powiedziano , zebym zglosil sie za dwie godziny -licZac po obiedzie , ktory byl nadzwyczaj skromny .
Przeciez nie mam zadnych pretenscji ani do niewtajemniczenia w sprawe ani w skromnosc posilku .
Jednak bylem troche oslabiony po moim poscie i choc jechalem pociagiem od stacji Bialogon , ktora lezy najblizej naszego Klasztoru - przyjechalem oslabiony . Oprocz biletu mialem dwa zlote albo trzy , ktore mialem dac na ofiare w Kosciele Mariackim od Brata Stefana i ode mnie tez .
Bylem tak jakos oslabiony , ze po prostu musialem kupic wode do picia i poszlo prawie wszystko .
Jestem okropny , STRASZNY po prostu - niczego nie potrfie sobie odmowic............. Wiec potem , po tym posilku napilem sie jescze wody i..i poszedlem do Kosciola Mariackiego - majac dwie godziny, a nie majac na ofiare dla renowacji -i tak szedlem , wokol pelno ludzi , prawie sama mlodziez - wszyscy gdzies pedza ,albo sie gapia i wesolo rozmawiaja ,albo robia zdjecia .Jezdza wielkie powozy w dwa konie z turystami - takie by nm sie przydaly na Karczowce !Bysmy mogli wozic
starszych i chorych parfian - O.mowi ,ze duzo jest takich co bardzo wiele by dali , gdyby mogli
przybyc na msze Sw. - a tak - cierpia w samotnosci - i z daleka tylko patrza na Karczowke .
A tutaj jezdza po Rynku w Krakowie - pelno tych wielkich powozow i tylko woza ludzi na Wawel - albo wokol Sukiennic - czy to nie jest marnotrawstwo ?
Jednak musze powiedziec ,ze jak wyszedlem z Kosciola Mariackiego pelnego tylu cudownosci
i pelnego wiernych ,kleczacych pokornie i modlacych sie goraco - i gdy popatrzylem na to wszystko na Rynku - pelne zbytku i proznosci - te popisy akrobatow - tych harmonistow
uporczywie i wkolko udajacych organy i cudowne kantaty Jana Sebastiana Bacha - jak mozna !-
-zrobilo mi sie strasznie przykro .
Wprawdzie widze i piekno Krakowa - ilez tu Kosciolow - ale za duzo zbytku i igraszek !
Ktos lezy na plecach i podbija pilke nogami - to siada i ta pilka podskakuje mu na ramie , na glowe i znowu na nogi - jaki to ma sens ?
Albo mlodzi sportowcy tarzaja sie przed pomnikiem Wieszcza Adama - puszczaja jakies dzikie wrzaski - a wokol stoja mlodzi i bija brawo ! Inni siedza na stopniach pomnika Wieszcza jakby na jakiej trybunie - i podrywaja sie co troche jak dzicy wrzeszcza i wiwatuja jakby mieli objawienie !
Jeszcze inni stoja w pozach nieruchomo - zakow , rycerzy - czy ja wiem kogo ? Po co to wszystko ,czemu sluzy ? , no po co ?
Bylem jeszcze na Placu Wszystkich Swietych - ale ten czas tak pedzil , ze nie moglem nawet wstapic na modlitwe - bo sie balem , ze zapadne jak na naszej Karczowce w ten stan i Kurie zamkna - i nawet pociag ktorym mam wracac - odjedzie beze mnie - co by wtedy sie stalo ?
Co ja bym robil w tym pelnym proznosci i pychy miesicie ?
W Kurii dano mi pismo zalakowane dwoma pieczeciami !(nasze mialo tylko jedna pieczec)
i znowu poczestowano( na skromny posilek- poszedlem do siostr Zytek).
Och jakim jestem grzesznikiem ! Potem - znowu zaszedlem na Rynek - mowilem sobie , ze wstapie do Kosciola Mariackiego na modlitwe o przeblaganie za te niewreczona ofiare - ktora doslownie przepilem przeciez .
Zamist tego - chodzilem po Rynku - zagladalem do Sukiennic pelnych zbytkow - patrzylem na tych ludzi cieszacych sie i spiewajacych - albo spieszacych nie wiadomo po co. ,ogar- nial mnie przy tej dzikiej muzyce - i na widok tych... i tych wciaz tarzajacych sie pod Pomnikiem mlodych
dziwny nastroj pomieszania i niepokoju , ze moze nie mam racji - a oni sa mlodzi - i maja prawo.Siadlem tam gdzies i zapadlem sie tak jakos , az ocknalem gdy z wiezy trabili hejnal - na siodma !O 19.10 mam pociag z peronu I - a ja jestem na Rynku !
O ja grzeszny , nieszczesliwy - potem nic nie ma , zeby wrocic i mialem ten bilet powrotny - no a przede wszystkim zalakowana i podwojnie opieczetowana duza szara koperte - na ktora z taka
niecierpliwoscia oczekuje Rektor Przewielebny ! Sam mi to mowil gdy wieczorem wydawal instrukcjie.
Rzucilem sie biec ! W tym tlumie nie mozna biec zatloczona ulica .Tylko podbiegac - potknalem sie , dwa razy przewrocilem o ja nieszczesliwy !Ale przesylki nie upuscilem !
Wreszcie wybieglem przed wielki dworzec jak palac : na placu ciemno - a wokol swiatla ! Strasznie i niesamowicie sie balem - byla juz 19.10 - na pewno odjechal - albo juz odjezdza modle sie do Mojego Patrona - spraw ten cud ,ten jeszcze tylko ten !
No i co ?:
Wypadam zziajany na peron V - stoi pociag do Kielc - jak zaczarowany !
Co to znaczy mic Takiego Patrona - lece i dziekuje ,wpadam do srodka - nie moge oddychac ! Mlodzi ustepuja mi miejsca - Panie moj ! - zostalem wysluchany - ja marny i niewarty nawet szklanki wody ! Bo mi sie strasznie zachcialo pic - myslalem ze zemdleje - choc juz dyszalem nie tak ciezko , czulem sie coraz gorzej .Bylo strasznie duszno - a pociag wciaz stal ! Czy ja moze juz - jestem TAM? Ale nie , coraz wyrazniej widzialem wokol - tylu ludzi - to nie TAM ,to jeszcze nie TAM .Skad by sie taki pociag wzial TAM i to wszystko wokol ?
Modle sie wiec dziekczynnie i prosbe mam teraz taka - zeby mi sie nie robilo tak slabo , zebym nie zemdlal - a nawet - niechbym nawet zemdlal , ale nie na dlugo !
......Pociag wciaz stal - ludzie mowili ,ze to sie zdarza , bo czeka na jakis pociag z Katowic .
Jacy naiwni !!Nie wiedieli nic o mojej misji i mojej modlitwie do Mojego Patrona !
Ludzie sa jednak bardzo prosci - widza tylko to - co chca widziec Gdy przyszla pora i moj Patron sie przekonal , ze juz jestem bezpieczny - i nie zemdleje , nie bede potrzebowal pomocy lekarskiej
ktora niechybnie bym otrzymala na wielkiej stacji w Krakowie - dopiero wtedy dopuscil ,aby ten pociag ruszyl i odjechal.
Podroz byla spokojna .Pelen wdziecznosci i szczescia , a nawet bez poczucia winy - bo przeciez mialem dowod - ze zostalo mi odpuszczone - t obserwowalem troche ludzi .Ciagle gdzies wysiadali - potem zostalem w calym wagonie sam ,zebym mogl swobodnie kleknac i odmowic modlitwe wieczorna .
Jak przyjechalismy do Bialogona - zobaczylem na peronie tej stacyjki dwoch Braci .
To przewielebny Rektor ich przyslal dla eskorty mnie , i przesylki .
We trojke ruszylismy raznie przez pola , a bracia pytali jak bylo w pieknym Krakowie.
Byli tym Krakowem bardzo zaciekawieni - ze nawet zapomnieli spytac o Kurie i o Okno przy Franciszkanskiej .Powital nas sam Rektor - gdy tam sie pojawilismy , podobno dwie godziny pozniej niz sie spodziewal - ale przeciez misjA ZOSTALA SPELNIONA .


FAKT
     Copyright © 2010 by Andrzej Antoni Czerwiński Kielce.  All rights reserved    

0 Kommentare:

Kommentar veröffentlichen

Abonnieren Kommentare zum Post [Atom]

<< Startseite