Samstag, 17. November 2007

Non obliviscar sermones tuos(Ps.118.16)

Motto :Trzeba mowic do krola na kolanach,trzeba stac w pokoju ksiazat.Glupstwem i maloscia jest odmawianie im tych swiadczen .
Blaise Pascal
Quelle :Blaise Pascal Rozprawy i listy- O kondycji moznych
Wydawnictwo Pax 1962 - Rozprawa druga str.str.233
Jakiz bylbym zmeczony teraz ! Gdyby nie swiadomsc ,ze wlasnie wcoraj zdarzylo sie cos tak wielkiego i wspanialego co ostatecznie zmienilo moja sytuacje tutaj ! Oto siedze jak Ksiaze w Kancelarii , nie musze sie juz skradac : mam swoj klucz ! To znaczy de facto zostalem kims tutaj waznym w naszym Domu - i niewazne sa tytuly ,ale fakty jak tez wyrazny respekt jaki odczuwam ,gdy sie pojawiam w refektarzu , czy w Kosciele na rannej mszy naszej Swietej .
Wielki jestes Panie - wszystko mozesz uczynic dla Twojego slugi !
Nie zapomne tej Laski nigdy - ale wczoraj wyjatkowa ! Prawie nic nie zapowiadalo tego ogromnego zdarzenia .Czesto robimy w klauzach swoich spotkania male : tym razem odbylo sie ono w refektarzu po kolacji bo jak zapowiedzial tak tez sie i pojawil Rektor Przewielebny !
Wlasciwie byli wszyscy dla uczczenia sw.Alberta Wielkiego i Jego slugi naszego Brata Alberta !
Nawet nie wiem jak do tego doszlo ,ze po zwyklych spiewach i litanii strzelistej , zaraz po Solenizancie - na mnie wskazal Rektor Przewielebny , zebym zabral glos ,a ..ja nieskromny ,choc poczatku z ociaganiem- nagle zaczalem mowic jak natchniony o tej niezwyklej Postaci sw.Alberta , o Jego ksztalceniu i dziele , i wedrowkach i w ogole : gdy powiedzialem o tym ,ze sam zrezygnowal z biskupstwa , zeby sie dalej ksztalcic i innych ksztalcic - w tym sw.Tomasza z Akwinu ! - zapanowala przejmujaca cisza - a WRESZCIE -Ojciec D..WYKSZTUSIL - CZY TO PEWNE ?
Jakzez , to jest napisane , o ,w moim Modlitewniku - czym nieslychanie wszystkim zaimponowalem ,ze mam tak dawny Modlitewnik - a mimo to wypozyczony na stale Wielki Mszal Rzymski - co jest powszechnie wiadomo - zreszta przyznam ,nie ukrywalem tego faktu - bo czy to jest cos zlego ?
Potem oczywiscie nawiazalem do naszego Solenizanta i podnioslem Jego zaslugi ,ze tak pilnie wszystkim pomaga i tak chetnie zawsze wyslucha ,a ostatnio jak znosilismy drzewo poszedl szukac i znalazl rekawiczke jednego z Braci choc juz bylo calkiem ciemno !
Brat Albert dziekowal wzruszony i potem zapytal niesmialo ,czy nie moglby przyniesc ,tak symbolicznie troche wina czerwonego ktore ..no mniejsza ..- na tyle osob..etc.Rektor spojrzal pytajaco na Ksiedza Teologa(prawdziwy Doktor Teologii i Prawa naszego kanonicznego).
Ten chrzaknal cos po lacinie , ale skinal glowa wiec i Przewielebny sie zgodzil ,zebysmy zmowili jeszcze jakas modlitwe za sw.Alberta Wielkiego i naszego Solenizanta .
Ktory udal sie do swojej klauzy wyraznie zaaferowany , ale przechodzac obok, jakby mnie poprosil ze soba - wiec sie sklonilem Rektorowi i wyszlismy .
Pod drzwiami swojej klauzy..brat Albert prosil o pomoc : potrzebna jest jakas butelka - skad wziac butelke ?
Jaka butelke ?- pytam - po co ?
Okazalo sie ,ze to wino . to tak naprawde jest wegrzyn i przywiezli mu z domu , ale..
Wprowadzil mnie i starannie zamknawszy drzwi wyciagmal spod lozka w koszyku wiklinjowym wcale niemaly , a nawet spory sloj - prawie pelen !
Az siadlem na stolku z wrazenia - tarlem glowe reka ,ale nic nie moglem wymyslic : wszystko spadlo tak nagle ! Wyszlo na jaw , prawda , nie bylo planu , ale gdyby tak wczesniej cos bakalem , a czas plynal !
Wreszcie poprosilem o..kubek , zeby choc sprobowac , a tak naprawde chcialem ,zeby cos sie dzialo ,zeby zyskac na czasie.
Brat Albert odkorkowal sloj i wlozyl drugi korek , ale z takim dziwnym urzadzeniem zakonczonym kranikiem ! Mimo woli sie usmiechnalem i sprobwalem : alez pyszne ! Zaraz , za chwile doslownie ,zrobilo mi sie cieplo i poczulem sie jakbym nigdy nie byl zmartwiony !
W tym czasie Brat Albert tez wychylil szklaneczke - oczywiscie inna , bo ja swojej jeszcze nie dopilem , ale spytalem ostroznie , czy nie dolalby troche , bo tak trudno od razu ocenic smak .
Potem zaczelismy rozmawiac ..az tu stuka do drzwi brat B.wyslany ,zeby ustalic co sie stalo .
Troche sie zaaferowal , ,ale tez chcial spobowac troszeczke : wiec dostal szklaneczke.
Zaczelismy rozmawiac , a nawet B.zaintonowal basem jakas piesn religijna !
Juz nie pamietam kto przyszedl nastepny , ale - za troche klauza byla pelna , a bracia jeden drugiemu dolewali !Gdy juz tak ubylo z polowe - przypomnialem sobie o Rektorze Przewielebnym i Ksiedzu Teologu . Troche niepewnym krokiem powedrowalem do refektarza , gdzie obaj o czyms rozmawiali , jakby probujac sie pocieszyc w tej niezrozumialej sytuacji .
Nagle spontanicznie kleknalem przed Rektorem Przewielebnym - co go bardzo zaskoczylo - i zaczalem blagac o wyrozumialosc i laske : to przeciez swieto sw.Alberta Wielkiego - zaczalem referowac .
Dobrze juz dobrze - mowi na to Rektor Przewielebny i wysluchuje laskawie i cierpliwie calej histroii.
Nagle Ksiadz Teolog zaczyna sie smiac - i to coraz glosniej i wola ! Dawaj to wino - ! - ale nie mszalne ?
Alez - zaklinam sie - i lece przez korytarze tak sliskie , tak sliskie !
Juz slysze gwar glosow i spiewy ! wiec hamuje pod drzwiami i z powaga wkraczam jako wyslannik Rektora Przewielebnego .Na szczescie jeszcze troche zostalo w sloju - co stwierdzam , gdy podnose koszyk.Rekwiruje - mowie uroczyscie - prosimy sie uspokoic i jakos ogarnac .
Za pol godziny modlita wieczorna ! A my - tu wskazuje na Brata Alberta - przejetego , bladego
omowimy sprawy biezace z Rektorem Przewielebnym.
Oczywuiscie wzielismy sloj w koszyku i szklanki na wszelki wypadek .Po drodze szybko umylismy i caly czas pocieszalem brata Alberta .
Poczestunek we czworke byl cudowny .Wegrzyn tak mocny , ze dzialal natychmiast !
Na modlitwe wieczorna wprawdzie nikt sie nie pojawil - za to MY , we czworke wyszlismy od strony poludniowej , zeby sprawdzic czy zamknieta jest tamta brama.To byla oczywiscie tylko okazja ,zeby zaczerpnac swiezego powietrza . Wszystko bylo zamkniete .Wiec tak stalismy na schodach we czworke- i mowilismy o tej zimie co tak nagle przyszla ,za brama z kraty szumial dzik,i straszny las .Nie czulismy chlodu ,ani poznego wieczoru , jakos zwlekalismy z powrotem , jakby na cos czekajac .Bylo nam dobrze.
Nagle - chyba jednoczesnie to spostrzeglismy : straszne pulsujace blyski , tam z dolu , za lasem - od strony Osiedla !
Co to moze byc ? Pozar ? Wybuchy? Zbyt mocne swiatlo ! To nie sa petardy ,ani nic od ludzi - orzekl Ksiadz Teolog.
I na tym zostalo , bo nikt jakos nie kwapil sie zeby wyjsc poza ogrodzenie i obejsc klasztor - po prostu to zostawilismy i zgodnie wrocilismy do srodka - choc te blyski ciagle blyskaly!
Jak zamykalem glowne drzwi do Kosciola - Brat Albert szepnal niesmialo , ,ze ma jeszcze jeden
sloj takiego "wina" - wprawdzie troche mniejszy ,ale ..na co sie Ksiadz Teolog znowu rozesmial ,a Przeor Przewielebny zaprosil nas wszystkich do siebie , abysmy skosztowali tego cudownie
pachnacego wina w intencji Sw.Alberta Wielkiego ,naszego Solenizanta i nas samych.
Juz dzwonili na kolacje , ale nie musze sie spieszyc- a nawet lubie , jak tak wchodze nieco spozniony ,co przeciez swiadczy jak bardzo jestem zajety i niestrudzony.


FAKT
   
      
  Copyright © 2010 by Andrzej Antoni Czerwiński Kielce.  All rights reserved  

0 Kommentare:

Kommentar veröffentlichen

Abonnieren Kommentare zum Post [Atom]

<< Startseite