Nihil supra !
Motto : Quanta de spe decidi !
( Co za niespodzianka !)
Jakiz bylbym nieszczesliwy ! Jeszcvze w poniedzialek moje losy sie wazyly , wazyly - ale tutaj na Karczowce nic przeciez nie wiedzialem .Bo wazyly sie w Krakowie .Alle wywazyly sie dobrze ..czy nie za dobrze ?
Juz nie bede wpadal w pyche , juz nigdy - a na zawsze zapamietam te lekcje : nic nie jest dane - od razu i na zawsze .
Bo sistra E.Cecylia milczala do wieczoru w poniedzialek.Bylem calkiem tym zalamany : dokumentacja gotowa , Bracia zaoferowali sie podwiez mnie nazajutrz rano na stacyjke w Bialogonie - nawet Brat Albert dyskretnie podal mi buteleczke ze swoim slawnym "winem" - ale najwazniejsze ,jak sie spotkamy z siostra E.Cecylia ,czy w ogole do tego dojdzie ?? Nie bylo wiadomo - a nawet poznym popoludniem - bylem pewien ,ze sie cos stalo !
Na pewno sie pogniewala na moja smialosc , albo na ten dlugi SMS ,albo.. - a nawet myslalem , czy nie ukradli Jej Nokii - N- iles tam - ktora mimo woli zauwazylem : prawdziwe cacko , a widzac moj podziw , powiedziala , ze to taki mini-komputer zbyt skomplikowany na Jej potrzeby , ale prezent od.. brata , tzn,od samego Rektora Przewielebnego - no wiec myslalem , rozwazalem , czy moze Jej ukradli to cacko , albo zgubila moze ?
Nie zapomne - jak w poniedzialek przed sama kolacja , przyszla ta wiadomosc wreszcie - a wlasciwie to ja zauwazylem dopiero wtedy - bo komorki mamy tu calkiem wyciszone - nie sa mile widziane gdy sie otwarcie uzywa , choc wszyscy Bracia przeciez maja - wiec po co ..?"To byl SMS lakoniczny : "Mimo zajec innych bede po 14.na Rynku kolo Pomnika Adama , we wtorek ".
I tyle - bez podpisu - ale przeciez nadawca wyswietlil sie ,, i patrzalem na to zadziwiony : Celestyna .
Glowilem sie skad sie nagle tam wziela "Celestyna" w moim telefonie - nawet zastanawialem - czy to nie zrobili mi kawalu ,.? - no ale kto ? Tam w centrali ?. Ogladalem to z wielkim zadziwieniem i kilka razy - ale za kazdym razem jako nadawca tej wiadomosci wyskakiwala : Celestyna !
Potem jednak przygotowania do podrozy odrocily uwage - nazajutrz pojechalismy we trojke samochodem firmowym - jakby terenowy : wiec zjechalismy troche po stoku w kierunku Osiedla , potem zaraz byla ulica i skrecilismy w prawo Krakowska wprost na Bialogon ! Dzieki temu ryzyku Bracia oszczedzili co najmniej dwa kilometry - a mnie przysporzyli emocji . Nawet w pociagu o tym myslalem , co by sie stalo jakbysmy tak spadli z tej dzikiej drogi - przeciez nie moglbym tam ich zostawic w rozbitym samochodzie !
Zostawilem dokumentacje w Kurii i blakalem sie po Rynku jakze innym w tym sniegu i ogrodzonym w czesci wielkimi swierkami . Myslalem z poczatku ,ze to na sprzedaz ,ale to bylo takie piekne ogrodzenie czesci Rynku
kilkunastu domkow goralskich : jarmark bedzie .Gdfy trabili hejnal o 14.bylem jeszcze w Bibliotece , gdzie wszystko sprawnie zalatwilem , paczke z ksiazkami schowalem w skrytce - upewniwszy sie , ze we wtorek jest czynne do 18. - ,, i wyskoczylem szybko jak moglem ,,ale siostry E.Cecylii nigdzie nie widzialem , wiec znowu krazylem - i bylo mi nawet brak tamtych muzykantow , tamtych powozow , nawet tamtych sztukmistrzow .
Padal mokry snieg.
Ok.14.40 juz calkiem zrezygnowany , wyciagnalem dyskretnie komorke i jeszcze raz przeczytalem ten SMS ..
i wtedy spostrzeglem siostre E.Cecylie tuz obok , a nawet , nie tyle Ja zuwazylem , co poczulem !
Powidzialem cos religijnie Ja pozdrawiajac , na co ONA odpowiedziala - i znowu cos , a potem sie zakrztusilem - i gdy przestalem kaslac - jakos nie wiedzialem co mam powiedziec .
"Chodzmy cos zjesc , pewnie jestes glodny bracie " - powiedziala , z czym sie zgodzilem .Akurat obok byla restauracja "Szara" (co za nazwa !- wiec podeszlismy , ale na szczescie na szybie zauwazylem jadlospis ...
z cenami , i akurat pierwsze co mi wpadlo w oko to filet z kurczaka w cos zawiniety : 47 zl !
Znowu sie zakrztusilem - i dlugo nie moglem uspokoic : na co siostra E.Cecylia rozesmiala sie i wziela mnie pod reke jak mi przeszlo i poprowadzila do bramy obok - tak sie wydawalo , ale naprawde byla to taka uliczka pod domami , bez samochodow , pelno sklepow - no i jakas jadlodajnia , tam usiedlismy .
Gdy na koniec wypilismy herbate - nagle popatrzyla na mnie tymi swoimi niebiesko-zielonymi oczami - i nie spytala , czy mi smakowal ten placek ?? czy nie jestem glodny ?? Tylko : kto to jest Celestyna ?
Znowu Celestyna ! - Znowu ona - skad to przesladowanie ??
Zaksztusilem sie i aby uspokoic i opanowac schylilem sie pod stol - co w takich przypadkach pomagalo ,,teraz nie bardzo ..Celestyna ..Celestyna ..litosci - co ja takiego zrobilem Panie ?
Gdy wyjrzalem - siostra E.Cecylia miala w reku swoja Nokie i cos tam operowala . Za chwile poprosila mnie , zebym siadl obok ! tuz obok!!, wiec siadlem..i pokazala mojego pierwszego SMS - z ktorego bylem taki dumny - pierwszego prawdziwego , bo to byl trzeci jaki wyslalem i piaty na te okazje ulozony !
Popatrzylem i zamarlem : znowu Celestyna ! I to na samym poczatku - reszte tresci przeciez znam ..
"No wiec kto to ?" - pyta - "wiem , ze Pallotyni sa bardzo towarzyscy , ale czy to nie przesada?
Znowu sie zakrztusilem ..ale nie dala mi sie schylic pod stol , tylko mnie objela ! - i pyta : "No kto to ?",,
"No wiec ?
"Naprawde nie wiem - wolam po prostu - i ..chce mi sie plakac - a Ona ..sie smieje !
Bylem tak zadziwiony - co tu smiesznego ?
"Och , tylko bylam ciekawa ,, choc mialam juz napisanmy SMS z pytaniem ..i odmowa spotkania .."
Znowu sie zakrztusllem ,, i znowu mnie objela , zebym sie nie schowal pod stol - Panie , Panie - co sie dzieje - myslalem - skad ta Celestyna ?? Zmilowania ...litosci !
Wyszlismy stamtad nie wyjasniwszy tej kwestii . Szlismy jakas uliczka , wzdluz urzedow ,stala policja : jakies konsulaty : jeden , drugi , trzeci ,czwarty ..Co ONA chce zrobic ? - myslalem goraczkowo :
Nagle odezwala sie:" zapraszam teraz bracie na wspolna modlitwe do naszej swiatyni Dominikanow "
Natychmiast ozylem : Wielkie dzieki Panie : stalismy przed ogromnym Kosciolem Dominikanow , a w srodku - po prostu oniemialem .!
Zaprowadzila mnie do lawki Siostr Dominikanek - i tak z godzine , troche sie modlac , troche sluchajac przewodnikow grup , troche rozgladajac dyskretnie - spedzilismy w lawce , tak blisko obok siebie .
Potem poszlismy schodami na gore do cudownej Kaplicy Sw.Jacka - i opowiedziala po cichu Jego historie , pokazala gdzie mieszkal : kleklismy znowu kolo samej furty - - i nagle , tak wyraznie uslyszalem szlochanie !
Ale to nie siostra E.Cecylia szlochala - to bylo wyraznie z tylu . Dyskretnie sie odwrocilem i katem oka , zauwazylem postac kleczacego mezczyzny w czerni opartego na zlozonym krzesle . Nie zuwazylem go nawet gdy weszlismy tu wysoko - podziwialem wtedy wnetrze Kosciola i nawe glowna z wysokosci drugiego pietra -
a nie zauwazylem tej skulonej postaci . Chwile jeszcze ogladalismy ten ogromny obraz - a ja znow dyskretnie spojrzalem na nieznajomego . Byl dosc mlody ,ubrany na ciemno , troche lysy , twarz mial w dloniach , a opieral sie na zlozonym krzesle - i tak o cos blagal Sw.Jacka !
Zrobilo to na mnie ogromne wrazenie . Zeszlismy na dol - znowu byla jakas grupa wycieczkowa - a przewodniczka opowiadala o tych rzezbach - przy okazji , miala dygresje o glownym dziele Wit Stwosza w Krakowie , oltarzu w Kosciele Mariackim : ostatnia rata wynosila za ten oltarz 2500 florenow - to byla ogromna suma - mowila- roczny budzet miasta ! Dla mnie bylo zadziwiajace - ze to byla tak ogromna suma - w calosci jaka ?? - ale 14 lat ciezkiej pracy ! Tak powiedziala , ze pracowal nad tym dzielem 14 lat !
Potem bylismy znowu na Rynku .. i nagle doznalem olsnienia : Wiem ! zawolalem jakbym cos odkryl .
To przez tego Prousta ! Siostra E.Cecylia tez sie zatrzymala : co przez Prousta ??
Celestyna ! - mowilem glosno i z ozywieniem - ale spostrzeglem , ze ludzie na nas zwracaja uwage , choc bylismy ubrani na swiecko - ale ..No wiec zaczalem Jej opowiadac , ze gdy jesienia pierwszy raz tu bylem i wrocilem do nas na Karczowke - Bracia byli dla mnie mili - nawet zostawiali mi budyn - ktorego nie lubia - a Brat Kalikst - zaproponowal tego Prousta do czytania - ogromnej ksiazki - jak okreslil " W poszukiwaniu straconego czasu" - ale mnie akurat - nie przypadl tom pierwszy - tylko jakis tam ; teraz znowu mam drugi ..mowilem chaotycznie ..Nawet powiedzialem o takim grafiku wypozyczen - w ktorym znalazlem sie za pozno .
Jaki drugi ?
Chwile ie wahalem , ale powiedzialem : "W cieniu zakwitajacych dziewczat" .. Zasmiala sie - i wtedy - znowu cos powiedzialem , zeby mowic - ze tak sobe czytamy , bo wiadomo , ze Pallotyni sa najbardziej oczytani !!
..a Dominikanie najbardziej wyksztalceni ..przerwala siostra E.Cecylia - Na co ja ..pochwalilem sie , ze czytamy takze w innych jezykach - a ja naleze nawet do tej Biblioteki : pokazalem budynek Palacu - bo stalismy akurat obok .
"Goethe Institut" przeczytala - i popatrzyla na mnie jakby z uznaniem !!
Wtedy Ja zaprosilem do srodka - i zaczalem oprowadzac po wielkich salach , korytarzach i kruzgankach - jak staly i stary bywalec . Zreszta kilka razy mialem okazje sie uklonic znanym z widzenia osobom - ktore odklanialy sie uprzejmie ! - co mnie bardzo , ale to bardzo imponowalo !
Wreszcie siedlismy w salonie Biblioteki ..siostra E.Cecylia uwaznie patrzala wkolo - wyraznie wszystkim zafrapowana !
Zwrocilem Jej uwage - na piekny kominek - .. i na widok z okna na Rynek z Sukiennicami.. a tam z prawej to ..Kosciol Mariacki - usmiechnela sie . Wtedy Jej zaproponowalem . zeby sie zapisala- i wytlumaczylem jak , ale nie miala akurat dowodu przy sobie(ach,kobiety !) wiec ptrzyrzekla ,ze to uczyni , bo zna dobrze jezyk Goethego - a tu na pewno jest bardzo duzo ciekawych ksiag - patrzala z uznaniem na wielkie regaly w tych wspanialych salonach .
Gdy wychodzilismy - i wzialem paczke z ksiazkami , znowu sie rozesmiala - i spytala , kiedy to wszystko przeczytam ??
Powiedzialem ,ze czytam bardzo szybko , ,no i takze w nocy ..-ale ,ale - nie wydalem naszej tajemnicy ...
Gdysmy sie rozstawali - znowu padal snieg , a ja dziekujac serdecznie poprosilem tez o dyskrecje co do tej Biblioteki - na co odpowiedziala : wiec Proust ? - i rozesmiala sie !.Ktory juz raz ?
Tak sie rozstalismy - tam niedaleko Pomnika Adama !
Powedrowalem Florianska , nawet nie czujac bagazu .. Na trasie szalala zamiec , ale o dziwo dojechalismy punktualnie .
Bracia czekali na peronie stacyjki , jak bylo umowione . Jechalismy jednak ulicami dookola - a ja milczalem znuzony ..Bylem bardzo ,bardzo zadowolony.
FAKT
Copyright © 2010 by Andrzej Antoni Czerwiński Kielce. All rights reserved
0 Kommentare:
Kommentar veröffentlichen
Abonnieren Kommentare zum Post [Atom]
<< Startseite